
Przez cały okres prowadzenia bloga, kanału na YouTubie i urodowego profilu na Instagramie nazbierałam kosmiczne ilości kosmetyków. Jeszcze kilka lat temu byłoby to pewnie dla mnie powodem do dumy – w końcu chyba każdy, kto oglądał filmiki zagranicznych influencerów, patrzył z zazdrością na ogromne komody z szufladami wypełnionymi po brzegi produktami najlepszych marek.
Dzisiaj ta ilość rzeczy, którą zgromadziłam, zupełnie nie sprawia mi radości, a wręcz przeciwnie – jest dla mnie strasznym ciężarem i w jakimś sensie powodem do wstydu. Specjalnie nie nazywam tego „kolekcją”, bo jaką kolekcję może stanowić góra plastiku… 90% moich kosmetyków nie nadaje się już w tym momencie do niczego, bo dawno minęła ich data przydatności. Wszystkie powinny wylądować w śmietniku.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy – po co wydawać pieniądze na coś, czego nie jesteśmy w stanie zużyć? Jak wielkim marnotrawstwem jest kupowanie coraz to nowych kosmetyków tylko po to, żeby po 2-3 użyciach zbierały kurz na dnie szuflady? Firmy napędzają tę machinę wypuszczając coraz to nowe produkty. Mam wrażenie, że częstotliwość premier na rynku kosmetycznym, a w szczególności makijażowym, doszła już do granicy absurdu. Ostatnimi czasy kilka nowości kosmetycznych w tygodniu stało się czymś zupełnie normalnym.
Niestety muszę przyznać, że ja też jestem/byłam częścią tej nieszczęsnej machiny. Ciągłe testowanie i udostępnianie kolejnych produktów w moich mediach społecznościowych z pewnością wielokrotnie wpłynęło na decyzje zakupowe osób, które mnie obserwują. Między innymi z tego właśnie powodu jakiś czas temu podjęłam decyzję o ograniczeniu treści kosmetycznych na moim Instagramie. Oczywiście, nadal pokazuję paczki PRowe (chociaż dostaję ich zdecydowanie mniej niż kiedyś), nadal polecam Wam moje ulubione produkty… ale nie bombarduję was tym non stop, bo sama drastycznie ograniczyłam kupowanie nowych kosmetyków.
W tym tygodniu w końcu zebrałam się w sobie i postanowiłam wyrzucić wszystkie produkty, które mają więcej niż dwa lata, a co za tym idzie są po prostu przeterminowane. Jak się okazało, był ich cały worek… Obiecałam sobie, że od tej pory będę utrzymywała moją kosmetyczkę w tym minimalistycznym wydaniu i jest mi z tym cudownie!
Obecnie mam tylko jeden podkład i jeden krem CC, jeden korektor w dwóch odcieniach, jeden puder, trzy bronzery, kilka róży, kilka rozświetlaczy, dwa tusze do rzęs. To jest moja baza, której używam w każdym makijażu. Oprócz tego zostawiłam sobie jeszcze produkty, po które sięgam rzadziej, ale które po prostu uwielbiam, więc wiem, że nie będą leżały zapomniane w szufladzie. W tej kategorii mamy kilkanaście paletek cieni i prawdopodobnie tyle samo produktów do ust.
Mam nadzieję, że ten post zainspiruje was do rzucenia okiem na swoje kosmetyczki i zastanowienia się, czy rzeczywiście potrzebujecie kolejnej szminki tylko dlatego, że jeszcze nie macie akurat takiego odcienia czerwieni!
Do przeczytania 🙂
Ola
To takie prawdziwe. Fajnie, że zaczynamy zauważać, że nawet nie jesteśmy w stanie zużyć takich ilości kosmetyków. Świetny (i myślę, że potrzebny) post ❤️
PolubieniePolubienie
U mnie w kosmetykach typowo makijażowych jest minimalizm, ale za to zawsze znajdę jakieś przeterminowane balsamy, olejki, filtry uv, kremy, które obiecywałam sobie, że będę używać codziennie i ten zapał gdzieś po drodze gaśnie, a one lądują w czeluściach szafy.
PolubieniePolubienie
Uważam, ze kilkanaście palet i produktów do ust to nie jest minimalizm ale super ze dostrzegasz bezsens posiadana worka kosmetyków (plastiku). Rozumiem tez ze z racji tego czym się zajmowałas/zajmujesz Twoje zasoby kosmetyków były większe. Mam nadzieje ze minimalizm stanie się czyms powszechnym i zaczniemy w końcu myśleć o tym jakie konsekwencje niesie ze sobą nasz przesadny konsumpcjonizm.
PolubieniePolubienie
Oczywiście, że nie jest! Ale nie mogłam wyrzucić rzeczy, które nie są przeterminowane, bo to też nie miałoby sensu. Dlatego postaram się je zużyć w jak największym stopniu i powoli dojść do minimalnej ilości 🙂
PolubieniePolubienie
Tak, znam to sama. Co prawda nigdy nie miałam kilku szuflad kosmetyków ale z zazdrością patrzyłam na youtuberki tak zachęcające do zakupu czegoś co u mnie okazało się zbędne. Np taka kolorowa paleta, dziesiąty podklad albo pomada do brwi jak tylko używam kredki. Nazbierało się i czeka. Od dawna nie kupiłam nic nowego chociaż lubię nadal sobie popatrzeć na filmiki makijażowe i Instagramowe posty o nowych produktach.
PolubieniePolubienie
Mam dokładnie to samo! Lubię sobie popatrzeć co nowego wychodzi, ale kiedyś pewnie połowę rzeczy bym kupiła, a teraz może jeden produkt na kwartał mnie skusi 🙂
PolubieniePolubienie
Definitywnie!
Ostatnio, może to już starość (za rok 30 hehe) nawet filmiki kosmetyczne nie sprawiają mi radości, kiedyś oglądałam je każdego ranka szykując się do pracy, a teraz albo nic, albo muzyka w tle… Chyba ten wszechobecny konsumpcjonizm połączony z aktualną sytuacją już nas przerósł i to wewnętrzny bunt, że no kurdę, ileż można!
Dzięki za post, będzie to moją inspiracją do wyrzucenia starych, nieużywanych cieni, kredek, bo jeśli chodzi o podstawy, to mam po 1-2 podkłady, korektory, bo zawsze szkoda mi było kupować tego w nadmiarze z uwagi na kasę no i też fakt, ze w wynajmowanym mieszkaniu przestrzeń jest ograniczona 🙂
PolubieniePolubienie
Ja ostatnio też sporo kupowałam. Co miesiąc była grana drogeria kilka razy. Na koniec czerwca postanowiłam, że wyrzucę kosmetyki których nie używam. Serce bolało, bo jak to u mnie zawsze jest: może kiedyś jeszcze się przyda. Na w tym mc postanowiłam omijać drogerie szerokim łukiem, aby nie kusić losu 😌
PolubieniePolubienie
Coraz częściej łapię się na tym, że idąc do drogerii / perfumerii nie mam świadomości o żadnych nowościach kosmetycznych lub mam niewielką, wynikającą z obejrzenia filmu makijażowego do jedzenia, ot, z braku laku. Też z przyjemnością wyrzucam kosmetyki, które mi nie służą i to jest tak cudowne uczucie.. Ale w związku z tym, że też stawiam na minimalizm chciałabym się Ciebie poradzić… Czy mogłabyś polecić jakiś puder wykończeniowy, najlepiej prasowany, aby mógł posłużyć jak najdłużej? I pytanie o kropelki brązujące z Collistara – wiem, że używałaś, a ja nigdzie nie mogę znaleźć porządnej recenzji.. Jesteś w stanie określić kolor uzyskanej po nich opalenizny?
Dzięki za odpowiedź i do następnego ;*
PolubieniePolubienie